Przed nami kolejna, już 22 edycja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, podczas której Jerzy Owsiak i wszyscy Polacy (a przynajmniej spora część) zagrają wspólnie, aby uzbierać pieniądze na zakup specjalistycznego sprzętu dla dziecięcej medycyny ratunkowej i godnej opieki medycznej seniorów.
Od 22 lat impreza ta jest doskonałą okazją do karnawałowej zabawy oraz wsparcia swoim drobnym wkładem dobroczynnej akcji, dzięki której szpitale wyposażane są w specjalistyczny sprzęt medyczny. Jest to ogromne wsparcie działań NFZ i nie można odmówić Jerzemu Owsiakowi ogromnego wkładu, który wnosi on do polskiego lecznictwa. Od kilku lat jednak poza tradycyjnymi koncertami, zabawami i innym wydarzeniom towarzyszącym finałowi Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, asystuje także jedno bardzo ciekawe zjawisko – krytykowania, tzw. hejtowania, akcji oraz przede wszystkim samego Owsiaka. Krzyczą różne osoby i na różne sposoby, jednak najgłośniejsza w wygłaszaniu haseł antyorkiestrowych jest prawica z wiadomą partią o „pokojowo” brzmiącym skrócie nazwy na czele.
Hasła towarzyszące finałowi WOŚP są różne – wiele z nich bardzo „katolickich”, w rodzaju „precz spod kościoła”, bo przecież żaden szanujący się katolik nie wesprze finansowo wychodząc z mszy, „szatana”, który organizuje Przystanek Woodstock i złodziejską zbiórkę pieniędzy, która przeznaczona jest na zaproszenie do naszego kraju złowrogich zespołów oraz rozpijanie młodzieży. Wiele jadu i nienawiści pojawia się wkoło akcji oraz Jerzego Owsiaka, a w słowach nie szczędzą nie tylko internauci, którzy jak wiadomo dzięki temu, że są w sieci anonimowi dostają niesamowitej odwagi i sił do wyzywania, ubliżania oraz we wszelaki sposób wyrażania swoich negatywnych opinii, ale także przez polityków, którzy z dumą wykrzykują negatywne hasła w kierunku Owsiaka, licząc tym samym na zyskanie rozgłosu oraz przychylności wyborców. Oczywiście zainteresowanie tym co robi Orkiestra oraz na co przeznaczane są pieniądze ze zbiórki, jest bardzo dobre i wszyscy mają prawo wiedzieć jak ze składek rozlicza się WOŚP i jak najbardziej je popieram, jednak problem tkwi w tym, że politycy tradycyjnie zamiast sami coś zrobić, wolą narzekać, wyzywać i wyszukiwać źdźbła w czyimś oku, niż dostrzec belkę w swoim. To już praktycznie norma, że zamiast poszukiwać sensownych rozwiązań oraz wziąć się do pracy, przedstawiciele świata polityki (chociaż nie tylko oni…), zajmują się wykrzykiwaniem, że wszystko jest złe, a jedynie oni mają rację i wszystko co robią jest słuszne – problem w tym, że w rzeczywistości robią bardzo mało…
To całkowicie polskie, aby gnoić wszystko co wzbudza w ludziach radość i wywołuje uśmiech, a to co dobre psuć i niszczyć lub chociaż znaleźć dziurę w całym. Nie potrafimy się tak prawdziwie i szczerze cieszyć z własnych sukcesów, a tym bardziej z czyjegoś szczęścia. Osoba ciesząca się życiem, której się powodzi lub, która po prostu nie narzeka to wręcz grzesznik. Prawdziwy obywatel naszego kraju powinien być wobec wszystkich podejrzliwy, narzekać i mieć wiecznie skwaszoną minę. No i oczywiście pamiętać jedną podstawową zasadę – cieszenie się z czyjegoś szczęścia czy sukcesu to grzech! W tym kraju nawet najbardziej radosna kolęda wydaje się być przytłaczająca, a najszczęśliwsze wydarzenie komentowane jest negatywnie, bo wydano na to pieniądze, bo ktoś się dorobił, bo z pewnością ukradł albo zarobił na przekrętach, bo innym to wszystko tak łatwo idzie, a ja mam w życiu najgorzej. Na myśl o mentalności Polaków przypomina mi się bardzo przykra i jednocześnie bardzo prawdziwa scena z popularnego filmu Marka Koterskiego „Dzień Świra”, podczas której ludzie „modlą się” nie o łaski dla siebie i swoich bliskich, lecz by inni nie mieli przypadkiem lepiej.
„Gdy wieczorne zgasną zorze, zanim głowę do snu złożę, modlitwę moją zanoszę, Bogu Ojcu i Synowi. Dopierdolcie sąsiadowi! Dla siebie o nic nie proszę, tylko mu dosrajcie, proszę! Kto ja jestem? Polak mały! Mały zawistny i podły! Jaki znak mój? Krwawe gały! Oto wznoszę swoje modły do Boga, Marii i Syna! Zniszczcie tego skurwysyna! Mojego rodaka, sąsiada, tego wroga, tego gada! Żeby mu okradli garaż, żeby go zdradzała stara, żeby mu spalili sklep, żeby dostał cegłą w łeb, żeby mu się córka z czarnym i w ogóle, żeby miał marnie! Żeby miał AIDS-a i raka, oto modlitwa Polaka!”
Słowa tak smutne i tak prawdzie. Przerażające, a jednocześnie okazujące największą słabość Polaków…