Za nami niezwykły występ absolutnej legendy światowej sceny rockowej, Deep Purple. Zespół powrócił do naszego kraju, aby promować swoje wydawnictwo „Now What?!”, jednak czy mimo wieku potrafił porwać publikę?
Deep Purple to niepodważalna ikona muzyki rockowej. Któż nie zna takich utworów jak „Smoke on the Water”, czy „Perfect Strangers”. Zespół przecierał rock’n’rollowe szlaki i od wielu lat stanowi źródło inspiracji dla niezliczonej rzeszy muzyków na całym globie. Panowie mają w swoim dorobku występy praktycznie w każdej części świata, a ich wydawnictwa rozeszły się w milionowych wykładach. W zeszłym roku ukazał się świetnie przyjęty przez krytyków oraz słuchaczy, najnowszy krążek formacji „Now What?!”, który udowodnił, że dinozaury rocka wciąż mają bardzo dużo do powiedzenia, jednak nasuwa się jedno pytanie, czy scenicznie Deep Purple jest w stanie porywać tłumy? Przekonać się mogły o tym wszystkie osoby, które pojawiły się na poznańskim występie grupy.
Koncert punktualnie o godzinie 19:50 otworzył, wcielający się w rolę supportu, zespół Chemia. Grupa na swoim koncie ma już występy na największych festiwalach w naszym kraju, a także trasę po Kanadzie, dlatego nie dziwiło, że był to profesjonalny występ, w którym ciężko coś zarzucić. Wielki plus dla perkusisty, który na scenę wnosi ogromną energię i dla mnie stanowi najmocniejsze ogniwo formacji. Nie zabrakło także niespodzianek. Gościnnie na scenie pojawiła się bowiem Kasia Wilk, która wspólnie z wokalistą kapeli, odśpiewała utwór „Fire”. Nie będę się rozpisywać tutaj nad tym występem, bo był to po prostu solidny, rockowy koncert, promujący najnowsze wydawnictwo Chemii „The One Inside”, po którym zapewne muzycy pozyskali nieco nowych fanów. To była jednak dopiero rozgrzewka, przed tym, co czekało wszystkich zgromadzonych w poznańskiej Arenie słuchaczy.
{youtube}HAUeyJzhmV8{/youtube}
Chwilę po zejściu ze sceny muzyków z formacji Chemia, na scenie zawisła wielka, biała kurtyna z ogromnym napisem Deep Purple – emocje sięgnęły zenitu – wszyscy niecierpliwie oczekiwali na pojawienie się na scenie Brytyjczyków!
Zobacz galerię z koncertu Deep Purple i Chemia w Poznaniu!
Praktycznie jak w zegarku, zgodnie z rozpiską koncertową, o godzinie 21:00 ze sceny wybrzmiały dźwięki, na które wszyscy niecierpliwie czekali – rozpoczęło się intro w postaci utworu Gustava Holsta – „Mars, the Bringer of War”. No i bum! Kurtyna opadła, tłum wpadł w euforię, a na scenie rozpoczęła się rockowa uczta serwowana przez dinozaurów rocka z formacji Deep Purple!
Na początek „Après Vou”, następnie „Into the Fire”, „Hard Lovin’ Man”, „Strange Kind of Woman”, „Vincent Price” i „Contact Lost” – bez zbędnych przerw, przegadywania koncertu, czy innego marnowania „czasu antenowego”. Po prostu solidna dawka rock’n’rollowego grania, które od pierwszych dźwięku zachwyciło publikę i trzeba przyznać – mimo lat ten zespół jest tak żywy na scenie i ma tak wiele energii, że wiele młodych muzyków powinno się od tych żywych legend uczuć, jak to jest zarażać sceniczną energią tłum. Jeśli ktoś się spodziewał, że będzie to występ ociekających formaliną dziadków, którzy będą do bólu statyczni na scenie, z kamiennymi twarzami, próbowali przetrwać, męczące ponad dwugodzinne show – z pewnością miło się zaskoczył!
Po pierwszej dawce utworów nadszedł czas na pokazanie jak się gra na gitarze! Czas na swoje solo miał w tym momencie Steve Morse, który zachwycił wszystkich swoją gitarową wirtuozerią, a następnie rozpoczął kolejny utwór, „Uncommon Man”.
Tempo narzucone przez Deep Purple było niesamowite i godne podziwu. Muzycy mają swoje lata, a mimo tego ich sceniczna energia była imponująca i co najważniejsze, dało się odczuć, że granie sprawia im niezwykłą frajdę i nieustannie kochają to co robią. Nie było tam rutyny, czy znudzenia, lecz ogromna radość i satysfakcja z występu, co było odczuwalne praktycznie w każdej nucie, geście, sekundzie – coś fantastycznego!
Wróćmy jednak do setlisty. Kolejne utwory to instrumentalny „The Well-Dressed Guitar”, a następnie “The Mule”, podczas którego nadszedł czas na popis umiejętności bębniarza, Iana Paice. Solówki, którą zagrał perkusista, zapewne nie powstydził by się żaden o wiele młodszy pałker, jednak tutaj warto zwrócić uwagę nie tylko na kunszt, który zaprezentował Paice. Rzeczą, która zrobiła na wszystkich wrażenie był fakt, że w pewnym momencie światła przygasły, a muzyk grał dalej solo, mając w ręku pałeczki, których końcówki świeciły. Teoretycznie to mały szczegół, jednak wrażenie wizualne nie do opisania!
Arena zapełniona fanami w wieku od kilku do niemalże siedemdziesięciu lat była już w muzycznym raju po tej dawce rocka, jednak to zaledwie połowa tego niezwykłego show! Następne w kolejce były utwory „Above and Beyond”, „Lazy” oraz „Hell to Pay”. Nie mogło oczywiście w programie zabraknąć czasu na popis klawiszowca, Dona Aireya! Tutaj można było usłyszeć wplecione w popis rockowo-bluesowego grania fragment kompozycji Chopina oraz Mazurek Dąbrowskiego, co było bardzo miłym gestem ze strony zespołu, który publika nagrodziła gromkimi brawami.
{youtube}9sAe7XW9WGE{/youtube}
Czym byłby występ Deep Purple bez największych przebojów, które zna każdy słuchacz?! To był właśnie ten moment w występie formacji! Grupa zagrała kolejno „Perfect Strangers”, „Space Truckin’” i „Smoke on the Water”, podczas którego cała publika śpiewała wspólnie z zespołem. Teoretycznie był to koniec występu zespołu, jednak oczywiście nie zabrakło miejsca także na bisy! Na dokładkę zaserwowane zostały wszystkim dwa utwory: Cover Billy Joe Royal „Hush” oraz „Black Night”, pomiędzy którymi znalazło się miejsce na solowy popis ostatniego członka Deep Purple – basisty, Rogera Glovera.
Co to był za koncert! Tym występem Deep Purple udowodniło, że nie przez przypadek jest od lat legendą światowej muzyki. Pomimo upływu lat energia, którą grupa prezentuje na scenie jest nie do opisania i większość muzyków młodego pokolenia może uczyć się od tych weteranów. To fantastyczne, że muzyka faktycznie łączy pokolenia i młodsi słuchacze także mają jeszcze okazję zobaczyć na żywo występy światowych legend i to na takim poziomie! Mimo wieku, przeżyć, przebytych kilometrów – ten zespół wciąż daje niesamowite show, które słuchacze zapewne będą pamiętać do końca życia.